Wkładam dłonie w kieszenie dresowych spodni, w słuchawkach brzmi jedna z tych piosenek, które słuchaliśmy na jednym z biwaków, kiedy pierwszy raz w życiu wypowiedziałem te magiczne słowa "Kocham Cię" skierowane tylko i wyłącznie do Niej. Siadam w drewnianej altanie za ośrodkiem. I przed oczami przelatują mi obrazy ognisk spędzanych tutaj. Na niektórych jest Ona, jak piekliśmy razem kiełbaski, jak uczyłem Ją poprawnie nakładać mięso na kij, jak śmiałem się z Niej, że kolejna kiełbaska ląduję w ognisku, Jej uśmiech, Jej dotyk. I wciąż nie mogę uwierzyć, że mimo tak długiego czasu nadal Ją kocham, że nadal o Niej nie zapomniałem. I nadal nie mogę wyrzucić Jej ze swojego umysłu.
Kolejna łza, kolejna słona kropla sunie po moim lekko zarośniętym policzku.
- Zibi co jest ? - słyszę zza słuchawek głos Ziomka, próbuje niezauważony wytrzeć mokre policzki, zdejmuje słuchawki i z wymuszonym uśmiechem obracam głowę w stronę Łukasza.
- Nic Ziomek, nic. - grzebie stopą w zwęglonym miejscu na ognisko.
- Słuchaj znamy się już 10 lat, to prawda nigdy się nie przyjaźniliśmy za bardzo, ale trochę Cię znam. Zresztą nie tylko ja, wszyscy tutaj i wszyscy równie mocno się o Ciebie martwimy.
- Jest okej. Zawsze są jakieś problemy, po prostu. - wstaje z miejsca i zmierzam w stronę ośrodka.
- Kochasz ją dalej prawda ? - przystaje, odwracam się i wpatruję się w twarz Łukasza. - Wszyscy o tym wiedzą. Żałujesz ? Żałujesz tego, że wyjechałeś ?
- Jak niczego w swoim życiu. - spuszczam głowę i chociaż stoją tak daleko to słyszę jak wzdycha.
- Musisz ją niesamowicie kochać, bo nie znam nikogo kto żałowałby tego że przez jeden wyjazd stał się najlepszy na świecie. - spoglądam w jego oczy. - Wiem, że chłopaki zachowują się jak się zachowują, ale tak naprawdę strasznie tęsknią za Twoimi czasem zgryźliwymi odzywkami, Twoim śmiechem i w ogóle za Tobą Zbyszek. Oni po prostu nie mogę zrozumieć czego ją porzuciłeś i pozwoliłeś w ten sposób cierpieć jej i sobie.
- Nigdy w życiu jej nie porzuciłem to ona wybrała taką drogę, a ja jak głupi przytaknąłem. - odwracam się na pięcie i po chwili wchodzę do wypełnionej stołówki. Nakładam na talerzyk kurczaka, ziemniaki, surówkę, a w dłoń biorę sok i zastygam. Bo gdzie ja mam siąść ? Wszyscy ukradkiem spoglądają w moją stronę, a ja jak głupi stoję na środku stołówki. Wzdycham, spuszczam głowę i siadam przy jedynym wolnym stoliku. Po chwili do stołówki wchodzi Ziomek w towarzystwie Diany i Kubiego. Wpatrują się we mnie, a ja jeszcze bardziej kurczę się we własnym "ja".
Koło 24, kiedy na korytarzach ucicha i wszyscy z pewnością już śpią wychodzę ze świetlicy i swoje kroki kieruję do pokoju. Nie chciałem tam być przez cały wieczór, gdzie prawie cała reprezentacja grała w karty. Nie chciałem, a może czułem że to ja będę tam nie chciany.
Otwieram najciszej jak umiem drzwi i słyszę ciche chrapanie Miśka, biorę spodenki do spania i idę pod prysznic. Po niecałych 20 minutach wychodzę z łazienki i wchodzę pod kołdrę.
- Zbyszek ?
- Tak, śpij. - odwracam głowę od Jego brązowych oczu tak usilnie wpatrujących się w każdy mój ruch.
- Czego nie grałeś z nami w karty ? - nie spodziewałem się takiego pytania, co tu kłamać.
- Bo nie sądzę, żebyście chcieli abym tu był. - wciskam twarz w poduszkę i staram się opanować swój drżący głos. Nie odpowiada, a ja zbyt dobrze go znam. Wiem, że w tym momencie bije się z myślami, wiem że w tym momencie myśli o tym, że moje słowa są prawdziwe.
- To nieprawda. - odzywa się, kiedy zaczynam odpływać w krainę Morfeusza. Tym razem to ja nic nie mówię.
- Zbyszek ? - siadam na łóżku, opieram się o ścianę, nogi podciągam pod brodę i patrzę na niego wyczekująco. - Co się z Tobą dzieje ? Co się z Tobą stało ? - nie odzywam się. - Przepraszam nie powinienem, nie mam już prawa wiedzieć.
- Daj spokój Michał. Dobrze wiesz co się stało, wszyscy wiedzą.
- Naprawdę nie było nikogo po niej ?
- W jakim znaczeniu ?
- Wiesz o co chodzi.
- Nie było nikogo. Żadna nie jest tak cudowna jak ona. - oboje milkniemy. Wpatrujemy się w przestrzeń, ale nie w siebie. Chyba zbyt mocno boimy się swojego wzroku.
- Jak było na ślubie ? - uśmiecham się.
- Bosko. - zaczyna się śmiać. - Kosok złapał krawat i taki taniec odstawił z kuzynką Diany, że wszyscy tak śmialiśmy.
- Widziałem na nagraniu. - spuszczam głowę i przypominam sobie cały film, na którym mnie nie ma. Chociaż tak marzyłem aby być, ale nie dostałem zaproszenia. Rozumiem to, po prostu. Wstaję z łóżka i podchodzę do komody po butelkę z wodą. Przystaje i wpatruję się w Michała.
- Co u ..
- Zaręczyła się. - zaczyna kręcić mi się w głowie, otwieram usta i oddycham ciężko. Nie mogę złapać powietrza.
- Zibi wszystko okej ? - podbiega do mnie i prowadzi mnie do łóżka. Kręcę przecząco głową, a po policzkach suną łzy. - Powiedz mi o tym, powiedz co się dokładnie wydarzyło. Ona nie chce o tym mówić.
- Zbyszek ? - siadam na łóżku, opieram się o ścianę, nogi podciągam pod brodę i patrzę na niego wyczekująco. - Co się z Tobą dzieje ? Co się z Tobą stało ? - nie odzywam się. - Przepraszam nie powinienem, nie mam już prawa wiedzieć.
- Daj spokój Michał. Dobrze wiesz co się stało, wszyscy wiedzą.
- Naprawdę nie było nikogo po niej ?
- W jakim znaczeniu ?
- Wiesz o co chodzi.
- Nie było nikogo. Żadna nie jest tak cudowna jak ona. - oboje milkniemy. Wpatrujemy się w przestrzeń, ale nie w siebie. Chyba zbyt mocno boimy się swojego wzroku.
- Jak było na ślubie ? - uśmiecham się.
- Bosko. - zaczyna się śmiać. - Kosok złapał krawat i taki taniec odstawił z kuzynką Diany, że wszyscy tak śmialiśmy.
- Widziałem na nagraniu. - spuszczam głowę i przypominam sobie cały film, na którym mnie nie ma. Chociaż tak marzyłem aby być, ale nie dostałem zaproszenia. Rozumiem to, po prostu. Wstaję z łóżka i podchodzę do komody po butelkę z wodą. Przystaje i wpatruję się w Michała.
- Co u ..
- Zaręczyła się. - zaczyna kręcić mi się w głowie, otwieram usta i oddycham ciężko. Nie mogę złapać powietrza.
- Zibi wszystko okej ? - podbiega do mnie i prowadzi mnie do łóżka. Kręcę przecząco głową, a po policzkach suną łzy. - Powiedz mi o tym, powiedz co się dokładnie wydarzyło. Ona nie chce o tym mówić.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
KOMENTOWAĆ !
Następny w poniedziałek.
Matko kochana popłakałam się! Dobrze, że w prawdziwym życiu reszta chłopaków (oprócz Kubika) miało by w nosie z kim się spotyka i z kim się rozstaje i nie traktowaliby go jak trędowatego!
OdpowiedzUsuńświetny, świetny i jeszcze raz świetny blog! już mi się podoba, i bedę czytać!
OdpowiedzUsuńhttp://siatkarskielovestory.blogspot.com/ :)
Boże...smutne to jest. Szkoda mi Zbyszka. Przez jedną decyzję stracił praktycznie wszystko: ukochaną i przyjaciela. Postaram się komentować, ale wyłączyli mi neta:/ jak załączą to będę na pewno!
OdpowiedzUsuńaż mi się łza zakręciła w oku... Życie Zbyszka po stracie kogoś bliskiego. ehh czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Szkoda Zbyszka ale wiadomo jako sportowiec chciał się rozwijać. Ale przypłacił za to niezłą cenę;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Szkoda mi Zbyszka. Taka sierotka troszkę tutaj się zrobił. Ale bardzo fajnie. Inna strona jego. Kubiak to prawdziwy przyjaciel.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie tu http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/ i na coś nowego http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
O Boże biedny Zbyszek :( Oby mu się poprawiło z nastrojem i żeby pogodził się wreszcie z Miśkiem i drużyną...
OdpowiedzUsuń