Atak po przekątnej, słona, gruba kropla potu spływająca po czole, tłumione krzyki widowni, uśmiechy kolegów, delikatne poklepywanie po plecach Savaniego i ciche : "dobra robota Zibi" Kurka.
Biały puchowy ręcznik idealnie wpasowuję się w moją twarz, słodki smak red-bulla tak kojąco wpływający na mój przełyk.
Najwyższy stopień podium, złoty medal, puchar Mistrza Włoch i przerażająca data w kalendarzu. 18.04.2017r. Dokładnie 4 lata temu z włoskiej Modeny przyszedł kontrakt. Kontrakt, który całkowicie zmienił moje życie. Kontrakt, który pozwolił mi rozwinąć się zawodowo, który dał mi możliwość bycia najlepszym atakującym na świecie.
Ale zabrał mi coś znacznie cenniejszego. Zabrał mi Ją.
1 miesiąc później
Drewniane drzwi spalskiego ośrodka ulegają pod naporem miedzianego kluczyka. Wciągam zapach. Zapach, który tak uwielbiam, a którego się bez wątpienia nie spodziewałem Zapach świerkowego lasu, mięty, mydła i perfum. Perfum Miśka, aż nie mogę w to uwierzyć. Przekraczam próg i moim oczom ukazuję się Kubiakowy charakterystyczny tobołek. Torba z zieloną wstążką, którą sam przywiązywałem. Wstążką, która miała oznaczać wieczność naszej przyjaźni. A jednak wstążka nie pomogła. Spuszczam głowę, odstawiam walizki koło łóżka i przebieram się na trening trwający już dobre 30 minut,.
Popycham tak dobrze mi znane metalowe drzwi, wchodzę do środka i nagle tak uwielbiany kiedyś przeze mnie gwar cichnie. Jestem obcy. Jestem inny. Jestem zbędny. Jestem niechciany. Łapie w dłonie niebiesko-żółtą mikasę, wbijam w nią króciutkie paznokcie, po czym ściskając szczękę nadając sobie w te sposób odwagi wchodzę w głąb hali.
- Zibi witaj. - uśmiecha się przyjaźnie Włoch. - Rozgrzej się i zaraz przydzielimy Cie do jakiejś szóstki.
20 minut rozgrzewki spędzam również na rozmyśleniach, na uczuciach, na żalu. Ale żalu tylko i wyłącznie do siebie, chociaż w zasadzie mieć go nie powinienem.
- Jesteś z Kurkiem, Winiarem, Zatorem, Fabianem, Kosokiem i Wiśnią przeciwko Igle, Kubiakowi, Nowakowskiemu, Możdżonkowi, Rucemu, Łukaszowi, Konarskiemu i Włodarczykowi. - Kiwam na słowa Gardiniego i ustawiam się na właściwej pozycji.
Po niecałych 2 godzinach trening dobiega końca, a z wejścia do sali słychać charakterystyczny głos, śmiech. Diana. Łapie w dłonie wodę i mijam Kubiego witającego się czule z żoną.
- Cześć Diana.
- Hej Zibi. Gratulacje dobrego sezonu. - Uśmiecha się, ale ja zbyt dobrze ją znam. Wymusza uśmiech Mijam parę i kieruje się w stronę pokoju. Ciepła woda obmywa moje ciało, kiedy słyszę trzaśnięcie drzwiami i głosy Michała i Szymczakowej.
- Jesteś z Zibim w pokoju ?
- Taa. Przydzielili mnie z tym idiotą. - boli, tak cholernie, niewymuszenie boli. Piecze. Pieką łzy pod powiekami.
- Daj spokój. Jesteście w jednej drużynie, a na dodatek w jednym pokoju.
- Ale..
- Nie ma ale, Karolina jest dorosła i jest to tylko i wyłącznie sprawa jej i Zbyszka. A po za tym, jest szczęśliwa z Filipem. - boli, krzywdzi, rozrywa, załamuje. Gorzkie łzy pomieszane z ciepłą wodą. Umieram. Umieram wewnętrznie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trening, rajd rowerowy i teraz znowu trening. Nogi mi już odpadają ! :P
Pozdrawiam :)
KOMENTOWAĆ !
Trening, rajd rowerowy i teraz znowu trening. Nogi mi już odpadają ! :P
Pozdrawiam :)
P.S
Jak wam mija dzień ? KOMENTOWAĆ !
Biedny, samotny Zbyszek! Reakcja Michała musi mieć drugie dno, bo nie wierzę, że chodzi tylko o Karolinę. Jeśli tak to jest głupi, bo ludzie się rozstają, miłość nie trwa wiecznie...
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Zbyszka. Przez swoją karierę stracił wszystko, miłość, przyjaźń i kumpli. Taki odrzucony. I jeszcze te słowa Miśka musiały zranić. Ciekawa jestem dalszemu przebiegowi akcji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*