poniedziałek, 24 czerwca 2013

Part 3


- 18 kwietnia 2013 roku siedzimy w salonie, dzwonek do drzwi, Karola idzie otworzyć po chwili do pokoju wpada menadżer. Siadamy na kanapie, Karolina proponuje herbatę parzy tą zieloną z różą tą którą zawsze u nas piłeś. Oboje patrzymy wyczekująco na niego, do dziś pamiętam Jego słowa. " Zbyszek, dostałeś wczoraj propozycje z Casy Modena wiesz, że to niebywała szansa." Pamiętam nasze uśmiechy, bo jeszcze w lutym rozmawialiśmy we troje, że fajnie by było gdybym dostał propozycję kontraktu we Włoszech. Umawiamy się na jakąś wstępną rozmowę, po jakiś 20 minutach menadżer wychodzimy, a my zostajemy sami. Dwa dni później finał w Kędzierzynie, wygrywamy. Parę dni spędzamy w Rzeszowie, potem Karolina wyjeżdża do Warszawy na uczelnie. 1 maja przyjeżdżają przedstawicie Modeny, nic nie podpisuję dostaję propozycje i czas do 20 maja. 
Kolejne dwa tygodnie rozmawiamy, ale raczej nie na poważnie, w końcu nie wytrzymuję jadę do niej do Wawy, bo wiem że taki klub nie czeka. 
Parzy moją ulubioną kawę, podaje sernik upieczony przez swoją mamę, siadamy w dużym pokoju. Wyobraź sobie, że pamiętam nawet jaka piosenka leciała w radiu, kiedy zaczęliśmy o tym rozmawiać. Proponowałem żeby wyjechała ze mną, nawet parę dni wcześniej patrzyłem na strony uczelni w Modenie, ale ona mówiła, że chce skończyć studia w Warszawie. Prosiła abym pojechał bez niej, mówiła że taka szansa nigdy się może już nie pojawić, obiecywaliśmy sobie codzienne rozmowy. Obiecała mi, że zaraz po skończeniu studiów znajdzie jakąś klinikę we Włoszech gdzie się zatrudni. 
Tamtego dnia wszystko było ustalone, rozmawialiśmy całą noc. Potem zaczął się sezon reprezentacyjny Spała, LŚ, oj wiesz. Ale byliśmy ze sobą, nasz plan był coraz dokładniejszy, obiecywałem, że znajdę mieszkanie dla nas niedaleko szpitala i dość blisko hali. 
Dwa dni po finale Mistrzostw Europy wyleciałem do Modeny. Każdy dzień był męczarnią, a nasza rozmowa niebywałą ulgą. Po Sylwestrze zaczęło się coś psuć. Nie rozmawialiśmy tak często, ale myślałem że to przejściowe, kryzys, który w naszej sytuacji był nieunikniony. 
Luty, całe 28 dni się do siebie nie odzywaliśmy, ja miałem mecze, treningi, wyjazdy, drobne kontuzje, ona sesje, studia. Wtedy między nami też zaczęło się coś psuć, pamiętasz ? 
Myślałem, że jakoś się ułoży. Codziennie wmawiałem sobie, że muszę wytrzymać do maja do Spały, do Polski, do Ciebie, do Niej. 
19 marca wróciłem z treningu, siadłem przed telewizor, usłyszałem słowa piosenki, pamiętasz tą którą ochrzciliśmy jako naszą, moją i Karoliny. 
Mama. Odbieram i słyszę jej głos, ale zupełnie inaczej brzmiący niż zawsze. 
"-Co jest mamo ?
- Odesłała pierścionek zaręczynowy." 
Następnych paru tygodni nie pamiętam, wiem tylko tyle że przesiedziałem na ławce i przegraliśmy wejście do finału z Maceratą, która potem zdobyła mistrzostwo. Na początku maja pojechałem do Spały, już wtedy byłem skurwysynem, do którego się nie odzywaliście, bo skrzywdziłem Karolinę. LŚ, wygrane Mistrzostwa Świata, w połowie października wróciłem do Modeny na drugi sezon i postanowiłem sobie, że będę najlepszy, że nie złamie mnie brak przyjaciół i brak jej w moim życiu. 
Starałem się o tym nie myśleć, jakoś mi się udawało, już wtedy zaczął się bum na Bartmana, dostawałem lawiny kontraktów, podpisałem wtedy umowę z Cuneo. Kolejna przeprowadzka, kolejny sezon. Rok 2015. A potem 2016, pamiętasz jak zemdlałem wtedy w Spale przed wyjazdem na finał LŚ, wmówiliśmy że to chwilowe zaburzenie organizmu spowodowane wyczerpaniem, dostałem dzień wolnego, tak naprawdę dowiedziałem się o Filipie, nie spałem przez 2 tygodnie, jechałem na red-bullach i na proszkach, załamałem się. Pamiętasz jak nie spędzałem w ogóle czasu w pokoju ? Siedziałem wtedy u naszego psychologa, miałem depresję. Proszki i siatkówka przytrzymały mnie do końca LŚ. Potem wy trenowaliście 3 tygodnie bez przerwy ja dostałem 2 tygodnie wolnego, burzyliście się, to wtedy zupełnie was straciłem myślisz, że nie słyszałem jak szeptaliście po kątach, że "gwiazdka" żyje na innych zasadach i na Karaiby sobie poleciałem ? Tak naprawdę byłem wtedy w Warszawie w klinice zamkniętej na leczeniu. Pomogło, pojechaliśmy na Igrzyska, wróciliśmy ze złotem, a ja dostałem MVP Igrzysk i zrozumiałem, że nie mogę się załamywać, że widocznie nie była mi przeznaczona. Podpisałem kontrakt z Maceratą, poznałem Katrine i to przy niej zauważyłem, że nadal kocham Karolinę, rozmawialiśmy to znaczy nadal rozmawiamy godzinami, to ona tak zupełnie wyciągnęła mnie z dołka, chociaż czasem do niego wracam. Kolejne miesiące jakoś leciały aż do 15 marca, mecz Macerata Jastrzębie była na tym meczu z tym swoim Filipem, a we mnie coś pękło. Nie mogłem się pozbierać dostałem powołanie i miałem nie przyjeżdżać, miałem odmówić, bo po co miałem to robić skoro i tak mnie tu nie chcecie, po co skoro jedynie psuję atmosferę w drużynie. Byłem już spakowany miałem jechać do Stanów do kliniki, którą wyszukał mój ojciec, ale przyleciał Anastasi. Pamiętasz nie było go 2 dni ? Mieliście treningi z Gardinim, Andrea był wtedy u mnie. Uległem mu i po trzech dniach przyleciałem tu, chociaż nie wie po co. - spoglądam na Michała, nie odzywa się. 
- Nie wiedziałem, naprawdę nie wiedziałem, przepraszam. To wszystko działo się tak szybko, powiedziała że nie wytrzymuje tego, że z Tobą zerwała, potem wyleciałem do Rosji na sezon i kompletnie nie wiedziałem co się u was dzieje, potem był jeszcze krótki epizod we Włoszech aż w końcu wróciłem do Jastrzębia, ona była już z Filipem. Wydawała się to znaczy wciąż wydaję się szczęśliwa. Diana coś czasem przebąkiwała, że niby Karolina dalej Cie kocha, ale ja myślałem że jesteś zwykłym skurwysynem i nawet nie dawałem Ci szans. Niedawno te zaręczyny i dopiero po nich zdałem sobie sprawę, że to raczej nie Filip. Pamiętam jak ona zachowywała się po tym jak się oświadczyłeś była inna niż jest teraz, zupełnie inna. Zibi, Diana ma rację ona nadal Cię kocha.
- Daj spokój. Chodźmy spać. - układam głowę na puchowej poduszce i zanim zasypiam słyszę pytanie Michała. 
- Kochasz ją ? Kochasz ją nadal ? 
- Jak nikogo na tym świecie. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie będę ich gonić, krzyczeć i wściekać się, bo nie po to są prawdziwi kibice i nie po to kocham siatkówkę. Napiszę tylko może oklepane teksty, ale w tym momencie tylko one nasuwa mi się na myśl i idealnie opisuję naszą sytuacje. Tak naszą, bo i Ja no i myślę że Wy ( moi czytelnicy ) również jesteśmy częścią tego sportu. 

"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą." 

"Porażka to wygranej przedsmak."

Pozdrawiam 
Nie sezonowiec, a wierny kibic
Idala :) 

P.S 
KOMENTOWAĆ !

Nowy w środę

7 komentarzy:

  1. Oklepane teksty i co z tego. Taka jest prawda :)
    Wiernym trzeba być do końca a nie tylko gdy jest wielkie bum na siatkówkę.
    Świetny rozdział. Ciekawe co będzie dalej :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. walczymy do końca i koniec :) wierzę dalej że jednak pojedziemy do Mar de Platy :)
    fajny rozdział, chociaż szybko go przeczytałam, i chce więcej ;c
    pozdrawiam!
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju Zbyszek!! Tego to się nie spodziewałam!Na miejscu Michała wyskoczyłabym z okna wiedząc jak zawiodłam najlepszego przyjaciela...

    Nie czytam żadnych for internetowych ani stron o siatkówce bo te komentarze zabijają! Jest kryzys, który musiał przyjść i trzeba go przezwyciężyć. Ci co dziś jadą po naszych chłopakach jak po burej suce za chwilę będą wielce kibicować i krzyczeć jak to wierzyli i byli wierni! Teraz widać dopiero kto to prawdziwy kibic, a kto kibic jedynie sukcesu i podążający za modą na siatkówkę buc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w całej szerokości i rozciągłości ! Ci sami za możliwe, że tydzień (wierzę w to), kiedy Polacy wygrają mecz z Argentyną, będą wielkimi kibicami, którzy zawsze byli z nimi, a dziś jadą po nich ! Nie rozumiem jak taki człowiek może nazywać się kibicem.

      Usuń
  4. Mam zły w oczach! Dosłownie, nie dziwie się Zbyszkowi, ja bym nie wytrzymała, najlepsi przyjaciele się od Ciebie odwracają, podziw dla niego! :p Michał zawiódł po całości...
    Mecz wygrany = "Jejku jak Oni świetnie grali, kochaaaam ich<3 <3 <3"
    Mecz przegrany = "Już nie lubię siatkówki, jak Oni mogli przegrać taki mecz?" i tu cytuje moją koleżankę, no więc tego no.. :x Wszystko wychodzi z czasem (mam na myśli kibiców) Jak kochasz to kochasz na zawsze, nie na chwile ;)
    Rozdział genialny! :p
    Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wcale nie oklepane, chyba, że dla sezonowców.
    Kurcze... Współczuję Zbyszkowi naprawdę. Tyle co on przeszedł, stracił przyjaciół, a wszyscy myśleli, że gwiazdorzy. Z rozmowy z Kubiakiem wynika z tego, że Karolina nadal kocha Zibiego. Tylko męczy się z facetem, którego nie kocha. Smutne, ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń